Czy w Twojej szafie również można znaleźć więcej spodni niż sukienek? Niestety tak wygląda garderoba większości kobiet. Nie neguję jednak chodzenia w spodniach, sama je bardzo lubię. Ale gdybyś tak zakładała sukienkę np. 2-3 razy w tygodniu? Plus niedziela 🙂
Sukienka kojarzy nam się z rodzajem ubioru na specjalną okazję, jak na przykład wieczorna kolacja w restauracji, wyjście z przyjaciółmi, rodzinna impreza. A przecież są sukienki stworzone do tego, by zakładać je na co dzień.
Coraz częściej narzekamy, że czujemy się mało kobieco, że przybywa nam męskich obowiązków. Nasi mężowie nieraz pracują ponad normę, a życie w domu to nie tylko pranie, gotowanie i opieka nad dziećmi. W konsekwencji męskie obowiązki, jak koszenie trawnika, palenie w piecu, czy nawet drobne remonty spadają właśnie na nas. Oczywiście nie mam nic przeciwko, sama wychowywałam się na wsi, gdzie takie prace nie straszne były mi od najmłodszych lat. Jednak uważam, że równowaga powinna być zachowana. O ile w domu z pewnością najwygodniej czujemy się w spodniach, to jednak do pracy mogłybyśmy założyć coś bardziej kobiecego.
Mężczyźni uwielbiają kobiety w sukienkach. To one dodają nam wdzięku, lekkości i seksapilu.
Za to mamy, coraz częściej zakładają sukienki swoim córką. Nie tylko do szkoły podstawowej, ale już w przedszkolu, czy nawet żłobku. Skoro chcemy, aby nasze pociechy wyróżniały się na tle chłopców, to dajmy im przykład.
Pewnie masz teraz w głowie myśli „ale ja źle wyglądam w sukience”. Dlaczego tak uważasz? Może dlatego, że do tej pory nie udało Ci się dobrać odpowiedniego fasonu i po prostu się zraziłaś. A może dlatego, że do tej pory kupowałaś sukienki, które okazywały się niewygodne w użytkowaniu? Właśnie! I od tego często zaczyna się nasza niechęć w stosunku do tej części garderoby.
Większość z nas nie lubi wydawać pieniędzy na coś niepewnego. Skoro nie wiesz, czy będziesz chciała chodzić w tej sukience, to szkoda Ci wydać na nią krocie. Kupujesz zatem coś taniego z „sieciówki”, co okazuje się bublem. Taniej jakości koronka Cię gryzie, zbyt duża metka drapie po żebrach, ramiączka bez regulacji się zsuwają i sama sukienka klei się do ciała, jak tylko wyjdzie troszkę więcej słońca. Nie mówiąc już o zmianie koloru i rozmiaru po pierwszym praniu.
Postaw na POLSKIE PRODUKCJE. Wiem, że trzeba za nie nieco więcej zapłacić, ale uwierz mi, że to się zwróci w postaci Twojego zadowolenia. Polskie szwalnie też oczywiście dzielą się na te lepsze i gorsze, a raczej materiały i włókna, z których produkują odzież. Cena jest też wyższa ze względu na koszty produkcji. Przykładowo sukienka, którą kupisz w butiku z taką odzieżą, została uszyta przez Panią Krysię, matkę dwójki dzieci, która musi utrzymać swoją rodzinę. Nie chce zatem pracować za najniższą krajową. Właściciel firmy płaci ZUS, dba o wysoką jakość materiału i odpowiednie warunki pracy dla swoich pracowników. To tylko część jego miesięcznych kosztów.
Za to ubrania, które możesz zakupić w tanich „sieciówkach” najczęściej produkują już dzieci (!) i to na dodatek za miskę ryżu, albo kilka złotych dziennie. Jest to czysty wyzysk. Dodatkowo farbowanie i pranie tej odzieży jest wykonywane w bardzo szkodliwy dla środowiska i Twojego zdrowia sposób. Postaram się jednak o tym napisać osobny artykuł.
Tak w dużym skrócie można napisać dlaczego odzież produkowana w naszym kraju jest droższa od tej produkowanej np. w Chinach.
Wracając jednak do tematu… Udając się do małego sklepu z odzieżą polskich producentów, możesz mieć pewność, że taka sukienka nie skurczy się po kilka praniach i będziesz chciała ją nosić częściej, jeśli tylko dobrze ją dobierzesz. Zawsze pomóc w tym mogą Ci fachowcy – zaufaj tej Pani za ladą 😉
Sukienka powinna być dla Ciebie drugą skórą, dopiero wtedy zaczniesz czerpać przyjemność z noszenia jej. Pamiętaj o dobraniu odpowiedniego dla Twojej figury fasonu. Ta codzienna kreacja ma wyrażać Ciebie! Twój charakter, temperament i przede wszystkim Twój styl. Poświęć mu troszkę więcej uwagi, Twoje samopoczucie będzie miało się lepiej. Wzrośnie również pewność siebie, a może za tym pójdzie coś jeszcze 🙂